ESC Porto, Portugalia. Przygoda, która otworzyła przede mną nowe ścieżki

Cześć! Jestem Sebastian, pochodzę z Wrocławia.

Oto moja krótka historia o projekcie ESC w Casa da Horta.

Już od najmłodszych lat miałem dryg do odkrywania nieznanego, a moja chęć poznawania świata rosła z każdym dniem. W czasie nauki w szkole średniej, dowiedziałem się o erasmusowych projektach. Przez wiele lat brałem udział w niezliczonej ilości wymian młodzieżowych, czy kursów treningowych. Po zebraniu cennych doświadczeń, postanowiłem wziąć udział w czymś większym i zdecydowałem, by podjąć się wolontariatu poprzez Europejski Korpus Solidarności. Miałem niezwykły fart, bo już po niespełna miesiącu udało mi się znaleźć to, czego szukałem. Prawdę mówiąc, właśnie Casa da Horta skontaktowała się ze mną pierwsza. Jak się później okazało, zostałem ich wybrańcem!

Po rozmowie „kwalifikacyjnej” od razu wiedziałem, że chcę  do nich dołączyć. Musiałem jedynie zaczekać na pozytywną odpowiedź, lecz była to jedynie czysta formalność.

Po załatwieniu wszystkich niezbędnych spraw związanych z wyjazdem – wypełnieniu dokumentów, znalezieniu mieszkania i odbyciu kursu treningowego, nastąpił początek tej niezwykłej przygody

Byłem podekscytowany, ale i przestraszony – pierwszy raz wyjeżdżałem za granicę na tak długo, prawie na rok. Tutaj muszę wspomnieć, że jestem osobą słabowidzącą, tak więc każdy wyjazd, podróż, to dla mnie wyzwanie. Wtedy przyszedł czas na to największe. Najbardziej wartościowe.

Już pierwszego dnia zakochałem się w Porto. To miasto posiada urok, jakiego nie ma nigdzie indziej.

Z każdym dniem stawałem się coraz bardziej pewny siebie. Pierwsze tygodnie nie były łatwe, lecz zawsze mogłem liczyć na pomoc nowo poznanych przyjaciół z Casa da Horta.

W czasie projektu poznałem wielu szalonych ludzi. Wspólnie wdrażaliśmy objechane pomysły w życie i razem staraliśmy się rozwijać nasze stowarzyszenie.

Po pewnym czasie zacząłem pomagać w naszej wegańskiej restauracji. Chyba byłem jedynym ślepym barmanem w mieście 🙂

Zajmowałem się także mniejszymi lub większymi projektami oraz social mediami, a wisienką na torcie był nasz comiesięczny pub quiz, który miałem przyjemność prowadzić. Idę o zakład, że wraz z ekipą udało nam się stworzyć najlepszy tego typu cykliczny event we wszechświecie! (a przynajmniej w Porto)

Czas płynął w zawrotnym tempie, a o nudzie nie było mowy – zawsze coś się działo. W wolnych chwilach miałem okazję odkryć nieco malowniczych zakątków Portugalii, podczas mniej lub bardziej zwariowanych podróży. Był też czas na chill z przyjaciółmi, w naszych ulubionych miejscach w Porto.

ESC w Casa da Horta był strzałem w dziesiątkę. Mogę śmiało stwierdzić: Decyzja o wyjeździe do Portugalii była jedną z moich najlepszych. Znalazłem tam wyjątkowe miejsce na Ziemi, do którego zawszę chętnie wrócę. Poznałem wspaniałych ludzi i odkryłem siebie.

Nauczyłem się cieszyć życiem.

Ta przygoda otworzyła przede mną nowe ścieżki.

Scroll to top
Skip to content