Austria. Kraina kangurów, jak to niektórzy żartobliwie twierdzą. W związku z Wolontariatem Europejskim dostałam niesamowitą szansę na zamieszkanie w tym uroczym, górzystym kraju na okres aż jedenastu miesięcy i z całą pewnością mogę powiedzieć, że był to najlepszy czas w moim życiu.
Początki, jak to początki zazwyczaj bywają, okazały się trudne. Pomimo faktu, że uczyłam się języka niemieckiego zarówno w szkole, jak i poza nią, po przyjeździe wszyscy wolontariusze zgodnie stwierdzili, że język, w którym mówi się w Tyrolu nie ma nic wspólnego z tzw. „Hochdeutsch” . Na szczęście Austriacy są bardzo życzliwymi ludźmi i mieli dla nas bardzo (bardzo, bardzo) dużo cierpliwości, wyjaśniając poszczególne zwroty oraz pojedyncze słówka.
Jednym z głównych założeń Erasmusa+ jest oczywiście praca. Po długich rozmyślaniach w moim przypadku padło na dom opieki dla seniorów, który w rzeczywistości okazał się olbrzymią posiadłością w centrum miasta. Do moich obowiązków należała opieka nad starszymi, pomaganie im w codziennych czynnościach, towarzyszenie w spacerach czy udział w wycieczkach. Stanowiło to dla mnie wyzwanie, ponieważ wcześniej miałam doświadczenie tylko w pracy z dziećmi, ale dzięki pomocy mojej wspaniałej szefowej i innych współpracowników nie było to dla mnie aż tak trudne, jak spodziewałam się tego wcześniej. Z tego miejsca wyniosłam niesamowicie dużo przydatnych umiejętności, jak i miałam poczucie, że mój wkład faktycznie coś znaczył i komuś pomogłam.
Oprócz około trzydziestu godzin tygodniowo spędzonych w pracy miałam oczywiście czas wolny, a w Innsbrucku na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Jako miłośniczka sportów zimowych każdą możliwą chwilę spędzałam na stoku i to pomimo tego, że często musiałam wstawać koło piątej rano, aby o ósmej łapać pierwsze promyki słońca na świeżo wyratrakowanej nartostradzie. Oprócz zimowego szaleństwa był też czas na poznawanie austriackiej kultury, czy to poprzez smakowanie wyjątkowej, tyrolskiej kuchni czy rozmowę z samymi Austriakami. W piątkowe oraz sobotnie wieczory Innsbruck położony w sercu Alp tętni życiem i jest to dobra okazja na poznanie innych osób, które są naprawdę bardzo życzliwe i przyjazne, nawet jeśli ktoś nie potrafi perfekcyjnie mówić po niemiecku.
Podróże również stanowiły ważny punkt minionych jedenastu miesięcy. Miałam okazję przede wszystkim dogłębnie zwiedzić Tyrol, jednak wraz z inną wolontariuszką zobaczyłyśmy m.in. Islandię, czy Szkocję, z których przywiozłyśmy wiele wartościowych wspomnień.
Podczas jedenastu miesięcy mojego wolontariatu bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że rozwinęłam się w bardzo wielu dziedzinach życia. Poznałam niesamowitych ludzi, których nigdy nie zapomnę, zawarłam wiele przyjaźni. Austria tak bardzo zmieniła moje życie, że zdecydowałam się tam przeprowadzić i pójść na studia, które zaczynam już w październiku. Miniony rok naprawdę okazał się dla mnie przełomowy i szczerze polecam wzięcie udziału w Wolontariacie Europejskim, to niesamowita szansa na rozwinięcie się i przy okazji, przeżycie wspaniałej przygody. Także, żegnając się typowym tyrolskim zwrotem – Ciao! – życzę przyszłym wolontariuszom powodzenia!