Kasia, Ribadavia, Galicja, Hiszpania

Galicja, Zielona, górzysta i czasem deszczowa kraina na Północy Hiszpanii. Dzięki Europejskiemu Korpusowi Solidarności mieszkam tu już 7 miesięcy, a jeszcze kolejne 5 przede mną! A więc jak to się zaczęło, 7 miesięcy temu przyjechałam do małej miejscowości o nazwie Ribadavia, co już samo w sobie było dla mnie sporą zmianą, ponieważ dotychczas w Polsce mieszkałam raczej w dużych bądź średnich miastach. Tutaj moja miejscowość liczy 5 tysięcy mieszkańców i żyje się tu trochę inaczej. Pierwszą zmianą, jaką zauważyłam, było zdecydowanie tempo życia, tutaj czas płynie wolniej, ludzie nawet chodzą wolniej, wszystko jest spokojniejsze, niż to co do tej pory znałam. Mniej pośpiechu, mniej hałasu, mniej stresu. Razem z 4 innymi wolontariuszami mieszkam w budynku znanym jako la Torre(wieża), gdyż jest to najwyższy budynek w tym miasteczku. Mieszkamy na 8 piętrze i z balkonu mamy widok na całą miejscowość i otaczające ja ze wszystkich stron wzgórza. Załączam widok z balkonu, żebyście mogli to sobie wyobrazić.

Gdzie pracuję i co robię? Mój wolontariat odbywa się w Ayuntamiento de Ribadavia(Urząd miejski), ale głownie działamy w Centrum Młodzieżowym (Omix Ribadavia). Tym sposobem moje zadania są dosyć zróżnicowane. Do zakresu moich aktywności należą m.in. projekty europejskie (kontakt z organizacjami, wysyłanie uczestników itd.), lokalne warsztaty językowe- odpowiadam za angielski (to też nowość- nigdy nie uczyłam nikogo języka), początkowo prowadziłam grupę podstawową oraz zaawansowaną- czyli konwersacje w języku angielskim, dodatkowo pomagam w aktywnościach i evenatch oragnizownaych przez Youth Center, Urząd Miasta czy Czerwony Krzyż.

Do moich własnych inicjatyw i ulubionych zajęć tutaj, należy seria warsztatów o nazwie „Meo corpo non Minte” co po galicysjku oznacza: „Moje ciało nie kłamie”. Jest to kontynuacja moich dotychczasowych warsztatów „Przepływ i Połączenie”, które dotychczas prowadziłam już w Chorwacji i w Polsce. Pod tą tajemnicza nazwą kryje się połączenie warsztatów teatru fizycznego, zajęć ruchowych i ogólnego movementu. Jeśli chcecie zobaczyć więcej, udało mi się w Hiszpanii dorobić kolejnego krótkiego trailera, ponieważ na praktykach w naszym Centrum był również jeden filmowiec https://www.youtube.com/watch?v=fWMz8cGoLxk


Jedną z ulubionych części mojej pracy są projekty unijne 😀 Zaczęłam zajmować się tym jeszcze przed przyjazdem tutaj. Ale dopiero na miejscu osiągnęłam mój największy dotychczas sukces! W ramach mojej pracy kontynuowałam bowiem pisanie Kursu Treningowego, który rozpoczęłam już daawno temu, jeszcze w Polsce. Jako, że tutaj naprawdę mogłam skoncentrować się przez jakiś czas tylko na pisaniu tego projektu, udało się! W marcu razem z koleżanką poprowadzę swój pierwszy Erasmusowi TC w Rumunii Dzięki, temu mam już jakieś plany na ten dziwny czas zwany „poprojektowym”, kiedy wraca się z EKS i nie za bardzo wiadomo co ze sobą robić 😀

W EKS super jest to, że można dużo podróżować! Do tej pory skupiałam się głównie na Hiszpanii, bo chciałam jak najbardziej poznać lokalną kulturę, nie tylko w moim dość specyficznym regionie ale także w innych! Oprócz tego udało mi się zwiedzić również Portugalię, jako że mieszkam godzinę od granicy i przede mną najprawdopodobniej podróż do Maroka. Trzymajcie kciuki że uda mi się odłożyć na tę podróż jakieś fundusze, bo już się nie mogę doczekać!

Co mogę wam jeszcze powiedzieć? Chyba tyle, że według mnie najważniejsze w trakcie EKS jest skupianie się na swoim własnym ogólnym rozwoju i celach. Projekty EKS są jak życie tylko dość mocno intensywne, bo wszystko jest nowe i ciągle trzeba odnajdywać siebie. Jak w życiu, górki i dołki… Czasem nie wszystko idzie tak jak sobie wyobrażaliście albo wasza praca może bywać niewystarczająca. Czasami chcecie po prostu wrócić do domu. Sama miałam takie myśli, ze sto razy 😀 Ale! Czasem trzeba po prostu spojrzeć na to doświadczenie z szerszej perspektywy, szczególnie w tych trudniejszych momentach. Bo całe, ogólne EKS-owe doświadczenie jest baaaaardzo rozwojowe, na wielu płaszczyznach! Powinniście sami się przekonać… Iii trzymajcie kciuki za moje kolejne miesiące w Galicji 😉

Scroll to top
Skip to content